Cele na celowniku

No comments

Żyjemy w czasach, w których coraz więcej firm narzeka na brak kompetentnych ludzi do pracy. Mamy „rynek pracownika”, i to świadomego pracownika, który zdaje sobie sprawę ze swojej pozycji rynkowej. Jednocześnie wielu managerów nadal ślepo jeszcze wierzy w „kult pracy” i w to, że jego ludzie będą dawali z siebie wszystko, żeby realizować cele – „w końcu płacimy im pensję…”

Czasy się zmieniły, a kluczem do sukcesu staje się korelacja celów biznesowych z celami osobistymi. Niby oczywiste, ale jak rozmawiam z managerami i pytam ich co tak naprawdę motywuje ludzi do pracy i czy znają cele osobiste swoich podwładnych, to słyszę niezręczną ciszę, albo pada „królowa” wszystkich odpowiedzi o motywację, czyli „kasa”. Przykra prawda jest niestety taka, że wielu managerów nie zna prawdziwych aspiracji swoich podwładnych.

Jako lider w organizacji musisz zdać sobie sprawę, że ludzie nigdy nie będą pracowali z takim samym zaangażowaniem dla ciebie, co dla samych siebie lub swojej rodziny. Jeżeli nie poznasz ich osobistych aspiracji (np. kupno mieszkania, wysłanie córki na studia, więcej czasu dla rodziny, awans w strukturach firmy, czy większa samodzielność w ramach realizowanych projektów), i nie będziesz potrafił połączyć ich z celami biznesowymi, to do swojej dyspozycji będziesz miał osoby, których utożsamienie się z firmą i wyzwaniami przed nią stojącymi będzie delikatnie mówiąc średnie – uzyskasz co najwyżej zaangażowanie fizyczne pracownika, ale z pewnością nie emocjonalne. To też oznacza, że ludzie będą dążyli do pozostawania we własnej strefie komfortu, czyli będziesz mógł liczyć na maksymalnie 60% – 70% ich zaangażowania.

Czy to poważny problem? Jako manager możesz zacząć mierzyć się z brakiem brania odpowiedzialności za powierzone obowiązki, szukaniem wymówek, dlaczego nie udało się czegoś zrobić, a w sytuacjach krytycznych, kiedy będziesz potrzebował „pospolitego ruszenia” usłyszysz, że „niestety nie mogę zostać dłużej, bo muszę odebrać dziecko ze szkoły”. I nie chodzi mi o to dziecko, które (podobnie jak moje własne) musi trafić po szkole do domu. Chodzi mi bardziej o postawę „szanuję twój problem, ale mój własny jest mi bliższy, więc wybacz – muszę znikać”. Tymczasem w wyjątkowych sytuacjach wiemy, że dziecko mogą odebrać dziadkowie, albo można dokończyć projekt już w domu. Jak pomnożysz sobie liczbę takich przypadków przez ilość ludzi, których masz w zespole, może się okazać, że twoja praca w dużej mierze polega na rozwiązywaniu osobistych problemów lub wiecznym motywowaniu malkontentów. Pytanie czy nie szkoda na to czasu?

A wystarczy, że podczas rozmowy o celach twojego pracownika poruszysz również kwestię jego osobistych aspiracji i będziesz potrafił „połączyć kropki”. Jeżeli np. twój pracownik bardzo chciałby mieć możliwość pracy jeden dzień w tygodniu z domu, a ty pokażesz mu, że realizacja jego celu biznesowego umożliwi mu to, zapewniam Cię, że będziesz miał bardziej produktywnego współpracownika. Na początek zadaj sobie pytanie: Co wiesz o osobistych celach swoich pracowników i czy potrafisz połączyć je z celami biznesowymi? Cele firmy, twoje managerskie i te twojego pracownika muszą mieć jeden wspólny mianownik. Dopiero gdy go odnajdziesz możesz liczyć na sytuację, w której gdy padnie hasło „wszystkie ręce na pokład” – na pokładzie nie zostaniesz tylko ty.

mm

Łukasz Grabowski

CEO Sales Pistols, manager sprzedaży, coach i przedsiębiorca. Zajmuje się m.in. zarządzaniem zespołami sprzedażowymi, tworzeniem i wdrażaniem strategii sprzedażowych, negocjowaniem z kluczowymi klientami, rekrutacją i szkoleniem pracowników.

Łukasz GrabowskiCele na celowniku

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *